Od 15 maja jest pan ministrem w rządzie technicznym. Rozumiem, że taki minister nie może kandydować w wyborach parlamentarnych. Nie może też politykować?
Jesteśmy rządem urzędników, pierwszym w historii Słowacji rządem technicznym. Naszym zadaniem jest przeprowadzić kraj przez czas, który pozostał do wyborów we wrześniu, zapewnić funkcjonowanie państwa i jego instytucji. To prawda, że nie możemy kandydować w wyborach. Powołując taki rząd, prezydent Zuzana Čaputová chciała nieco uspokoić atmosferę i trochę ucywilizować debatę publiczną. Jako rząd urzędników przez 30 dni mamy pełen mandat. Po 30 dniach będziemy musieli uzyskać wotum zaufania od parlamentu. Każdy rząd jest polityczny. Decyzje podejmujemy na podstawie specjalistycznych dyskusji, opierając się na faktach i starając się unikać bezpośredniego wpływu interesów partyjnych. Przekażemy władzę kolejnemu rządowi, który powstanie po wyborach.
Czytaj więcej
W sondażach prowadzi partia Roberta Fico, znanego z prorosyjskich sympatii. Czy Bratysława po nadchodzących wyborach odwróci się od Kijowa? Niekoniecznie.
Czyli celem tego rządu jest uspokojenie sytuacji? Pamiętam, jaki wstrząs i jakie wielkie protesty wywołało pięć lat temu zabójstwo dziennikarza Jána Kuciaka. Wydawało się, że Słowacja tak się po tym zmieni, że nie trzeba będzie uspakajać. Co się stało?
Zabójstwo Jána Kuciaka to był moment przełomowy. Po raz pierwszy w historii społeczeństwo słowackie tak zareagowało, moim zdaniem prawidłowo. Wywołało to silną falę, która zmiotła rząd Roberta Ficy. Potem mieliśmy rząd Petera Pellegriniego. Po wyborach w 2020 roku nowy rząd zaczął działać w okolicznościach niesprzyjających – pandemii koronawirusa, potem inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Były to czynniki zewnętrzne, ale miały wpływ na sytuację wewnętrzną i doprowadziły do tego, że rząd się rozpadł. Byłem doradcą do spraw zagranicznych premiera Eduarda Hegera i widziałem, co się działo po wyjściu z koalicji partii Wolność i Sprawiedliwość (SaS). Rząd techniczny powstał jako wariant awaryjny zastosowany przez panią prezydent. Bo nie można było zastąpić odchodzących członków rządu nowymi ministrami. W pewnym momencie premier Heger miał pod sobą kilka resortów, był ministrem finansów, zdrowia, a potem, jak ustąpił minister Samuel Vlčan, okazało się, że musiałby objąć i tekę ministra rolnictwa. Tego już nie dało się utrzymać.