Po przewrocie ustrojowym ośrodek próbował przyciągnąć turystów komercyjnych. W 2007 roku „Życie Warszawy” podało, że Kancelaria Premiera rozsyła do biur podróży „ofertę świąteczno-sylwestrową”, przewidującą, że 12-dniowy pobyt będzie kosztował 1,6 tys. zł od osoby. KPRM woziła turystów rządowymi Tu-154, co już wówczas budziło kontrowersje z uwagi na dużą awaryjność tych maszyn. „Latającym złomem do raju” – napisał o ofercie KPRM „Super Express”, przytaczając wypowiedź anonimowego urzędnika, który mówił, że przed każdym lądowaniem tupolewem robi znak krzyża. W efekcie około 2013 roku w ośrodku zaprzestano działalności wypoczynkowej. – Na wybrzeżu rosła konkurencja, a gwoździem do trumny była budowa nowoczesnego hotelu przy samej plaży, zasłaniającego widok na morze – opowiadał „Rzeczpospolitej” anonimowo jeden z urzędników KPRM.
Kosztowne utrzymanie
Co z ośrodkiem dzieje się dziś? Z odpowiedzi na zapytanie Hanny Gill-Piątek wynika, że choć jest zamknięty na głucho, niemało kosztuje. „Odpowiadając na pytanie dotyczące kosztu utrzymania ośrodka w latach 202–2022 informuję, że w roku 2021 wydatki te wyniosły 49794,81 EUR, a w roku 2022 – 74876,55 EUR. Koszty obejmowały wydatki z tytułu administrowania i ochrony obiektu, koszty mediów, ubezpieczenia, przeglądów technicznych oraz bieżącej konserwacji ośrodka” – napisał jej wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.
Z powodu wysokich kosztów rząd chciałby coś z ośrodkiem zrobić. Jeszcze zanim zaprzestano w nim działalności turystycznej, Kancelaria Premiera próbowała zainteresować Polskim Domem Wypoczynkowym władze Warszawy, bo to ona formalnie dostała w 1928 roku ziemię od cara. – Przeanalizowaliśmy niezbędne koszty, m.in. remontu generalnego, i uznaliśmy, że miasta na to nie stać – mówił „Rzeczpospolitej” w 2013 roku Bartosz Milczarczyk, ówczesny rzecznik stołecznego ratusza.
Niejasny status
W 2017 roku nieruchomość została przekazana do MSZ w związku z procesem likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa i nastał wokół niej pat. Jak wyjaśnia wiceminister Wawrzyk, MSZ prowadzi konsultacje międzyresortowe w sprawie dalszego zagospodarowania obiektu, jednak dalsze kroki utrudnia niejasny status własnościowy. Zdaniem strony bułgarskiej Polska będzie posiadała prawo użytkowania gruntu tylko dopóki jest właścicielem posadowionego na nim budynku. Ambasada w Sofii podjęła korespondencję z lokalnymi władzami w sprawie doprecyzowania uprawnień. I raczej nie ma się co nastawiać, że problem szybko się rozwiąże, bo Bułgarzy uzależniają uregulowanie stanu prawnego domu nad Morzem Czarnym od podjęcia podobnych czynności, dotyczących ich nieruchomości w Polsce.
Zdaniem Hanny Gill-Piątek popełniono błąd, pozwalając na niszczenie ośrodka. – Bułgaria jest popularnym kierunkiem turystycznym. Jestem pewna, że moglibyśmy czerpać z niego zyski albo przeznaczyć go dla np. polskich dzieci – mówi.
Zauważa, że choć rząd pozbył się części swoich dawnych ośrodków, niektóre zachował i o nie dba. Przykładem może być Łańsk w województwie warmińsko-mazurskim, który w PRL był tajnym ośrodkiem wypoczynkowym, a dziś jest wynajmowany głównie komercyjnie. Centrum Obsługi Administracji Rządowej stale w niego inwestuje. Np. pod koniec marca ogłosiło przetarg na przebudowę budynku basenu. Wcześniej zmodernizowano m.in. na terenie ośrodka willę przynależną premierowi.