Przygraniczne miasto Sudża zostało zaatakowane przez Ukrainę jedenaście dni temu, w czwartek prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił, że jest kontrolowane przez Ukrainę. „Kiedy dwa lata temu prezydent Rosji Władimir Putin rozpoczął swoją wybraną wojnę, Rosja nie spodziewała się kontrataku” – komentuje CNN.
Dziennikarze stacji wjechali do Rosji w towarzystwie ukraińskiego wojska, mijając posterunek graniczny, zniszczony w wyniku pierwszego ataku Ukrainy. „Ponieważ panoramę miasta przed sobą od czasu do czasu zasłaniał czarny dym powstały w wyniku eksplozji, sama droga była surrealistycznie spokojna. Po obu stronach spokojne pola, niegdyś chronione przez supermocarstwo z czasów zimnej wojny, które nie widziało inwazji od czasów nazistów” – opisują reporterzy.
Rosyjskie drony szturmowe nie broniły Sudży
Jak tłumaczą ukraińscy żołnierze, rosyjskie drony szturmowe były zbyt zajęte bitwami na linii frontu, aby bronić granicy i Sudży. Ich rzucająca się w oczy nieobecność oraz brak rosyjskiego lotnictwa pomogły Ukrainie w przeprowadzeniu tego niespodziewanego ataku. „Wszechobecność na drogach do Rosji pojazdów opancerzonych dostarczonych przez Zachód pokazała, że Ukraina włożyła w tę walkę zasoby, których od dawna jej brakowało” – opisuje CNN.
Czytaj więcej
Nie należy oczekiwać, że atak Sił Zbrojnych Ukrainy w obwodzie kurskim wstrząśnie rosyjskim społeczeństwem i sytuacją polityczną w Rosji - oceniła Julia Soldatiuk-Westerveld, ekspertka ds. Ukrainy z holenderskiego think tanku Clingendael.
Sudża nie była całkowicie opuszczona. W jednym z dużych budynków, przed wejściem do piwnicy, widniała duża tekturowa, odręcznie napisana tablica: „Tutaj w piwnicy są spokojni ludzie, bez wojska”. W innym miejscu 68-letnia kobieta siedziała na zewnątrz. – Żołnierze ukraińscy przywieźli mnóstwo pudeł z jedzeniem – powiedziała.