„W dniu 31.10.2023 izraelskie ataki na ludność Strefy Gazy przybrały jeszcze brutalniejszą formę. Izraelskie czołgi wjechały do miasta Gaza. Izraelska armia zrzuciła potężne bomby na bloki mieszkalne w obozie dla uchodźców Dżabalija w północnej Gazie. Kilkadziesiąt osób nie żyje, setki są ranne. Bliscy Polaków w Gazie próbują bezskutecznie skontaktować się ze swoimi rodzinami, które przebywają w pobliżu bombardowanych miejsc” – czytamy w liście, cytowanym przez OKO.press, pod którym podpisało się 28 polskich obywateli uwięzionych w Strefie Gazy.
Ma to być już kolejny list, w którym osoby usiłujące się wydostać ze Strefy Gazy apelują do polskich władz o pomoc. Grupa z pomocą aktywistek już od kilku tygodni próbuje zwrócić uwagę polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na swoją sytuację.
Czytaj więcej
Izraelscy żołnierze po otoczeniu miasta Gaza w północnej części Strefy Gazy weszli do miasta - podaje amerykański serwis "The Hill".
Polacy uwięzieni w Gazie apelują o pomoc
“Nasz dom w mieście Gaza został zbombardowany przez Izrael pierwszego dnia wojny. Zdążyliśmy zabrać telefony i paszporty, nic więcej, wskoczyliśmy w samochód i uciekliśmy na południe Strefy Gazy – tam, gdzie Izrael kazał udać się milionowi ludzi. Cała nasza piękna dzielnica kilka godzin później leżała w gruzach” – podkreślono w liście datowanym na 25 października. “Uciekliśmy do domu przyjaciół w Rafah. Południe miało być bezpieczniejsze, ale nie jest. Izraelska armia cały czas bombarduje nasze okolice. Przedwczoraj izraelski pilot zbombardował dom naszych sąsiadów w Rafah i zabił całą rodzinę, która tam mieszkała, wśród nich były kobiety i dzieci. Dziś w nocy Rafah też było celem izraelskiego ostrzału artyleryjskiego. To było wyjątkowo przerażające” – dodano.
Jak piszą Polacy uwięzieni w Strefie Gazy, “po chleb trzeba czekać w kolejce nawet siedem, osiem godzin, czasem dłużej”. „Nieraz wraca się z pustymi rękoma, bo akurat chleb się skończył. Po wodę czasem chodzimy sześć kilometrów. Bliżej możemy dostać ją w szkole, w której jest ponad trzydzieści tysięcy osób, ale tam kolejki są bardzo długie” – czytamy.