Liczba zabitych i rannych odzwierciedla ilość amunicji używanej przez obie strony. Co tydzień wystrzeliwane są tysiące pocisków artyleryjskich, czołgi niszczą budynki, miny lądowe są wszędzie, a drony zabijają żołnierzy z powietrza. Kiedy dochodzi do walki w zwarciu, przypomina ona bitwy z I wojny światowej: brutalne i często toczące się w okopach.
Wysoka śmiertelność jest też konsekwencją braku szybkiej opieki medycznej na pierwszej linii. Coraz trudniej jest ewakuować rannych żołnierzy.
W przeciwieństwie do wojen USA w Afganistanie i Iraku, gdzie siły amerykańskie ściśle przestrzegały ewakuacji rannych w ciągu godziny do dobrze zaopatrzonej placówki medycznej, na Ukrainie nie ma takiej możliwości.
Zamiast tego ranni żołnierze są często wrzucani do dowolnego dostępnego pojazdu lub opuszczają front pieszo. W niektórych przypadkach ranni i zabici pozostają na polu bitwy, ponieważ medycy nie są w stanie do nich dotrzeć. Szpitale i punkty pomocy często są przeciążone.
Różne szacunki ofiar wojny
Szacunkowe dane dla Ukrainy i Rosji opierają się na zdjęciach satelitarnych, przechwyceniu komunikacji, przekazach mediów społecznościowych i wiadomości od reporterów w kraju, a także oficjalnych raportach obu rządów. Szacunki są różne, nawet w rządzie USA.
Według dokumentów Pentagonu, które wyciekły wiosną, Rosja poniosła od 189,5 tys. do 223 tys. ofiar, w tym do 43 tys. zabitych w akcji. W jednym z dokumentów podano, że w lutym Ukraina poniosła od 124,5 do 131 tys. ofiar, z czego aż 17,5 tys. zginęło w akcji.