Chiny, po Rosji, pozostają drugim największym partnerem handlowym i kredytodawcą Białorusi. Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) twierdzi zaś, że Białoruś Łukaszenki może zostać też pośrednikiem w dostawach chińskiego uzbrojenia do Rosji. W ten sposób, jak wynika z tych informacji, chińscy producenci nie naraziliby się na zachodnie sankcje. Współpraca z Chinami ma też duże znaczenie dla białoruskiego przemysłu zbrojeniowego, w który Rosjanie zainwestowali od początku inwazji 1,5 mld dolarów. Środki te miały pójść na zastąpienie części zamiennych i technologii wycofanych przez zachodnie firmy.
- Chińczycy są jednym z największych na świecie producentów mikroprocesorów. Które, jak wiemy, mają podwójne zastosowanie, zarówno cywilne, jak i wojskowe. Mikroprocesory do celów wojskowych maja mocniejszą obudowę odporną na wstrząsy i warunki atmosferyczne. I to nie jedyna rzecz, którą jest zainteresowana Białoruś w Chinach – mówi „Rzeczpospolitej” Aleksander Alesin, znany białoruski ekspert wojskowy i publicysta. - Białoruś może wykorzystywać zarówno własną, jak i chińską elektronikę do produkcji uzbrojenia, które później może trafić do Rosji. Chodzi o m.in. drony zwiadowcze i uderzeniowe, ale też środki walki radioelektronicznej oraz specjalnej łączności, a może też produkować celowniki. Nie wyklucza się, że Białoruś może dostarczyć Rosji systemy rakietowe „Polonez”, podobno Rosjanie są mocno zainteresowani – dodaje.
Alesin przekonuje, że Łukaszenko udał się do Pekinu głównie po „chińskie technologie, inwestycje i kredyty”. - Chińczycy rozpoczęli na Białorusi wiele projektów. Władzom w Mińsku zależy, by zostały one dokończone i rozpoczęła się produkcja, którą można dostarczać do państw trzecich – uważa.
Najbardziej znanym chińsko-białoruskim projektem jest park industrialny „Wielki Kamień”, który utworzono na ponad 11 tys. hektarów pod Mińskiem. Od 2012 roku pochłonął już ponad 800 mln dolarów (głównie chińskich), ale nie został wielkim centrum eksportowym Chin na drodze do rynku Unii Europejskiej.
Izolacja Mińska przez Zachód po sfałszowanych w 2020 roku wyborach prezydenckich ostatecznie pokrzyżowała plany Pekinu, który zakładał, że Białoruś będzie bramą do Europy w ramach projektu „Jeden pas, jedna droga”. Mińsk przekonuje zaś Pekin, że w obliczu wycofujących się zachodnich producentów z Białorusi, białoruski rynek jest otwarty dla Chin.
Białorusko-chińska fabryka samochodów osobowych Geely wchłonęła od 2013 roku ponad 250 mln dolarów. Samochody te nie były popularne aż do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ponieważ sankcje odcięły Białoruś od zachodnich producentów aut, w ubiegłym roku, jak podaje białoruska redakcja Radia Swaboda, fabryka Geely sprzedała więc rekordowe 4355 samochodów. Dzisiaj białoruski rynek otwarty jest też dla chińskich pralek, telewizorów, piekarników i lodówek.