Mer Lwowa: Ta wojna nie trwa osiem miesięcy, czy nawet osiem lat. Ona trwa 400 lat

- Rosja powinna być uznana za persona non grata. Utrzymywanie z nimi jakichkolwiek stosunków dyplomatycznych, ekonomicznych to pakt z diabłem - ocenił Andrij Sadowy, mer Lwowa.

Publikacja: 15.10.2022 08:11

Mer Lwowa: Ta wojna nie trwa osiem miesięcy, czy nawet osiem lat. Ona trwa 400 lat

Foto: Львівська міська рада

qm

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 234

W rozmowie z portalem Interia Sadowy zwrócił uwagę, że rosyjską strategią jest teraz atakowanie infrastruktury krytycznej; elektrowni, ciepłowni i wodociągów. - Chcą tak wystraszyć ludność cywilną. Sparaliżować nasze funkcjonowanie, zmęczyć nas. Musimy być na to przygotowani. Tworzymy alternatywy. W wielu schronach wybudowaliśmy piece awaryjne. Tak, żeby służby komunalne miały czas na działanie - tłumaczył.

Mer Lwowa zaznaczył, że wśród mieszkańców miasta dominującą emocją nie jest zdenerwowanie, a „wkurzenie”. - Nie jest to jednak destrukcyjna złość. Wkurzenie motywuje nas do działania. Po ostatnich atakach wzrosły wpłaty na wojsko. Działania Putina są odwrotne do zamierzonych. Tak łatwo nas nie zniechęci - stwierdził.

Czytaj więcej

Co drugi ciężko ranny rosyjski żołnierz umiera - twierdzi ukraiński wywiad

Sadowy w rozmowie zwracał uwagę na skuteczność rosyjskiej propagandy. - Przecież jeszcze do niedawna, gdy pojechało się na Zachód, w wielu hotelach działały rosyjskie kanały telewizyjne. Ich propaganda jest bardzo podstępna. Nie chodzi tu tylko o telewizję, ale również inne organizacje sportowe, kulturalne. To wszystko pracuje na promocję Rosji. Jeśli nie zbudujemy muru informacyjnego, ich przekaz będzie dalej mieszał ludziom w głowach - ostrzegał, oceniając, że „Rosja powinna być uznana za persona non grata”. - Utrzymywanie z nimi jakichkolwiek stosunków dyplomatycznych, ekonomicznych to pakt z diabłem. Oni zarabiają na Europie, żeby później ją niszczyć od środka. Może chwilowo to się opłaci, ale w dłuższej perspektywie sami kopiemy pod sobą dołek - ostrzegł.

- Trzeba zrozumieć, że ta wojna nie trwa osiem miesięcy, czy nawet osiem lat. Ona trwa lat 400 - dodał mer miasta. - Dziś stoimy przed szansą, żeby mieć pełną niezależność i zjednoczenie. Ukraina zawsze była podzielona. Część była pod wpływem Rosji, część innych imperiów. Teraz jesteśmy razem - zauważył. - Nie oddamy żadnego metra naszej ziemi. Z diabłem nie podpisuje się kontraktów. Takie pomysły są dla nas nie do zaakceptowania. Jeśli my się z nimi nie rozprawimy, to będą to musiały zrobić nasze dzieci - powiedział Andrij Sadowy.

W rozmowie z portalem Interia Sadowy zwrócił uwagę, że rosyjską strategią jest teraz atakowanie infrastruktury krytycznej; elektrowni, ciepłowni i wodociągów. - Chcą tak wystraszyć ludność cywilną. Sparaliżować nasze funkcjonowanie, zmęczyć nas. Musimy być na to przygotowani. Tworzymy alternatywy. W wielu schronach wybudowaliśmy piece awaryjne. Tak, żeby służby komunalne miały czas na działanie - tłumaczył.

Mer Lwowa zaznaczył, że wśród mieszkańców miasta dominującą emocją nie jest zdenerwowanie, a „wkurzenie”. - Nie jest to jednak destrukcyjna złość. Wkurzenie motywuje nas do działania. Po ostatnich atakach wzrosły wpłaty na wojsko. Działania Putina są odwrotne do zamierzonych. Tak łatwo nas nie zniechęci - stwierdził.

Konflikty zbrojne
Stany Zjednoczone wiedziały o ataku Rosji. Moskwa wysłała ostrzeżenie
Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym