Władimir Putin próbuje uniknąć powszechnej mobilizacji w Rosji, ale siłą wciela do armii i stawia pod broń mieszkańców okupowanych obwodów donieckiego i ługańskiego. A ci, którzy odmawiają lub uciekają, trafiają do miejscowych aresztów. Z doniesień zaś ukraińskiego sztabu generalnego wynika, że rośnie też niezadowolenie wśród żołnierzy o niesłowiańskim wyglądzie, których ściągnięto na wojnę z regionów, gdzie liczne są mniejszości narodowe i etniczne. A to głównie ich, jak twierdzą ukraińscy żołnierze, rosyjscy dowódcy wojskowi rzucają na pierwszą linię frontu, często skazując tym samym na śmierć.
Buriaci i Tuwińcy
Pokrywa się to z najnowszymi doniesieniami amerykańskiego ośrodka Institute for the Study of War (ISW), który twierdzi, że z m.in. Tuwy, Tatarstanu, Czeczenii, Baszkirii, Czuwaszji na wojnę wysyła się znacznie więcej żołnierzy niż z regionów zamieszkanych przez etnicznych Rosjan, np. z ludnych obwodów moskiewskiego czy leningradzkiego. Taki stan rzeczy, według analityków ISW, może spowodować opór wśród ludności etnicznej tych regionów. Z doniesień niezależnego portalu sibreal.org (syberyjska redakcja Radia Swoboda) wynika, że aktywiści tuwińscy założyli ruch Nowa Tuwa, który opowiada się przeciwko wysyłaniu mieszkańców republiki na wojnę. Do domów organizatorów już zawitały służby bezpieczeństwa, niektórzy musieli wyjechać za granicę. Pomagają rodakom uciekać z wojny, wypowiedzieć kontrakt z armią rosyjską i wrócić do domu. Nie jest to łatwe.
Czytaj więcej
Buriaci, Kazachowie, Tuwińcy – przedstawiciele mniejszości etnicznych stanowią nieproporcjonalnie dużą część żołnierzy rosyjskiej armii zabitych w Ukrainie. Moskwa realizuje swoje imperialne sny, szafując życiem obywateli „drugiej kategorii".
Ostatnio, jak wynika z danych ruchu, grupa (nie zdradzają liczby) żołnierzy z Tuwy w obwodzie ługańskim złożyła broń i poprosiła o rozwiązanie umowy. Części udało się opuścić Ukrainę, a część trafiła za kraty w Briańsku. Rosyjskie dowództwo postawiło ich przed wyborem – wojna albo więzienie. Aktywiści domagają się więc ich uwolnienia.
Problem dotyczy też innych regionów. Z doniesień niezależnych mediów wynika, że od początku wojny do Kabardo-Bałkarii powróciło ponad 500 żołnierzy, którzy zerwali kontrakt z armią. Z kolei ponad 300 żołnierzy odmówiło wyjazdu do Ukrainy z oderwanej od Gruzji i kontrolowanej przez Rosję Osetii Południowej. „The Moscow Times”, powołując się na obrońców praw człowieka, pisze zaś o 300 żołnierzach, którzy w marcu samowolnie opuścili Ukrainę i wrócili do domu w Bujnarsku, w Dagestanie. Niektórzy pod presją władz i krewnych wrócili jednak na wojnę.