- Woda dostępna jest tylko w 2-3 proc. gospodarstw domowych. Ludzie piorą ubrania w kałużach na ulicy - mówi Andriuszczenko.
- Ryzyko szerzenia się chorób rośnie z dnia na dzień. Są informacje, że ludzie przychodzą do lekarzy z objawami dyzenterii i cholery - dodaje.
Czytaj więcej
Serhij Orłow, zastępca mera Mariupola, który obecnie przebywa na terytorium kontrolowanym przez Ukrainę, w rozmowie z BBC mówi, że 100 tys. osób, które nadal pozostaje w mieście, doświadcza poważnego kryzysu humanitarnego.
WHO już w ubiegłym miesiącu alarmowała, że jest zaniepokojona możliwością wybuchu epidemii cholery w Mariupolu, określając warunki sanitarne panujące w mieście jako "stwarzające ogromne ryzyko".
Andriuszczenko przebywa poza Mariupolem, ale zapewnia, że posiada wiarygodne źródła informacji z Mariupola.