Gabidullin jako najemnik brał udział w akcjach Grupy Wagnera w Syrii oraz w poprednim konflikcie na Ukrainie, w 2014 roku.
Brał udział m.in. w najkrwawszych starciach w prowincji Deir al-Zor, w Ghouta i niedaleko starożytnego miasta Palmyra. Został poważnie ranny w 2016 roku, kiedy podczas bitwy w górach niedaleko Latakii za jego plecami eksplodował granat. Tydzień był w śpiączce, w szpitalu spędził trzy miesiące po operacji usunięcia nerki i części jelit.
Opuścił Grupę Wagnera w 2019, ale tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę 55-letni obecnie Gabidullin otrzymał propozycje powrotu.
Odmówił. Po części dlatego, jak tłumaczył, wiedział, że siły rosyjskie nie nadają się do tego zadania, mimo że "trąbią" o swoim arsenale, nowej broni i sukcesach w Syrii, gdzie pomogły prezydentowi Baszarowi al-Assadowi pokonać zbrojną rebelię.
Zaangażowanie Moskwy pomogło odwrócić losy wojny syryjskiej na korzyść al-Assada, ale Gabidullin powiedział, że rosyjska armia ograniczyła się głównie do ataków z powietrza, jednocześnie polegając na najemnikach Wagnera i innych formacjach, które przeprowadziły "lwią cześć' walk na ziemi.