Stolica Ukrainy liże wojenne rany

Kijów wraca do życia, choć widać, że jest stolicą kraju prowadzącego wojnę.

Publikacja: 07.05.2022 09:33

Stolica Ukrainy liże wojenne rany

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Tuż przed wybuchem wojny Kijów był trzymilionową metropolią. Gdy do miasta zbliżało się wojsko rosyjskie, wielu mieszkańców – może milion, może dwa – wyjechało. Gdy z końcem marca oblężenie ustało, wielu z nich wróciło, ale nie wszyscy. W mieście wciąż nie widać tłumów ludzi, na ulicach nie ma samochodowych korków, a wiele sklepów i restauracji wciąż nie działa. Jednak życie powoli tu wraca.

Na słynnym Majdanie Niezależnosti kwitną tulipany. To ulubione miejsce Kijowian wygląda jednak nieco inaczej, niż przed wojną…

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

… bo w czasie oblężenia miasta na Majdanie, a także w wielu innych strategicznych miejscach miasta, postawiono tzw. blokposty, czyli prowizoryczne stanowiska obronne z bloków betonowych i worków z piaskiem. W wielu miejscach pojawiły się też stalowe zapory, tzw. krzyżaki. Zazwyczaj stały przy nich patrole wojskowe albo policyjne. Dziś mundurowi wartownicy stoją tylko przy niektórych z nich.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Przy blokpostach na głównych ulicach kierowcy wciąż muszą zwalniać dla kontroli dokumentów. Obowiązuje ich tam czteropunktowa instrukcja: 1. Wyłączyć światła przednie, 2. Włączyć światła awaryjne, 3. Zapalić światło w kabinie, 4. Przygotować dokumenty.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Wojenne umocnienia stały się częścią krajobrazu miasta. I choć go nie upiększają, to kijowianie nauczyli się z nimi żyć.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Worki z piaskiem chronią przed bombardowaniami wiele kijowskich budowli i pomników, upodabniając je nieco do piramid egipskich. Tu zasłonięty pomnik księżnej Olgi, która władała Rusią Kijowską w X wieku. Obok, też zasłonięte, figury świętych Cyryla i Metodego oraz apostoła Andrzeja.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

O wojnie przypomina też transporter opancerzony, stojący pośrodku ulicy Wasylkiwskiej. Gdy dobrze mu się przyjrzeć, widać, że to eksponat muzealny, z zaspawaną lufą. Stoi tu raczej na postrach, niż dla realnej walki.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

W czasie wojny artykułem pierwszej potrzeby dla armii staja się siatki maskujące. Wiesza się je na niektórych blokpostach oraz na stanowiskach bojowych na froncie. Tu, w jednej z kijowskich szkół trwa ręczna produkcja takich siatek – z sieci rybackich i kawałków tkaniny.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Wojna wojną, ale gdy nastała prawosławna Wielkanoc, wierni jak zwykle przynieśli pokarmy (i nierzadko napoje) do święcenia. „Christos woskres. Chrystus zmartwychwstał” – woła kapłan, kropiąc je święconą wodą. „Woistinno woskres. Zaiste, zmartwychwstał!” – odpowiadają wierni.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Prawosławny ksiądz Georgij Jankowski jest kapelanem batalionu „Ajdar”, który właśnie walczy pod Charkowem. Przyznaje, że miał Polaków wśród przodków. Teraz przyjechał do Kijowa, by świętować Wielkanoc w jednej z najstarszych cerkwi w mieście – w soborze św. Michała. Na sutannę narzucił polowy mundur swojej jednostki.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

W wielu strategicznych miejscach Kijowa widać uzbrojonych w długą broń policjantów i żołnierzy. Takim miejscem jest oczywiście metro. Nie da się tam wejść bez wylegitymowania przez mundurowych z kałasznikowami i innymi karabinami.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

W czasie wojny pociągi kijowskiego metra jeżdżą co kilkanaście minut zamiast – jak przed wojną – co minutę. Za to cała komunikacja miejska jest za darmo. W czasie oblężenia mieszkańcy miasta całe dnie i noce spędzali na stacjach umieszczonych głęboko pod ziemią. Dziś na niektórych z nich wciąż mieszkają bezdomni.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Stację metra „Chreszczatik” przy głównej ulicy miasta uznano za obiekt tak ważny, że wyłączono ją z użytku. Pociągi się tu nie zatrzymują, a stacja służy tylko jako schron. Oczywiście obłożono ja workami z piaskiem. A ponieważ takie worki estetyką nie grzeszą, miejscowy artysta domalował na nich dla ozdoby rosyjski okręt wojenny. Dopisał też znane hasło, sugerujące co ten okręt ma zrobić.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Słynne, acz niezbyt eleganckie słowa skierowane do rosyjskich marynarzy w pierwszym dniu wojny bywają tu adresowane do wszystkiego, co się kojarzy z Rosją. Także w świecie finansów. Kantory na Ukrainie nie handlują rublami. W tym, przy ulicy Wołodymirskiej, zamiast kursu rosyjskiej waluty wypisano słowa „na ch…”. Za to polska waluta jest tu jak najbardziej pożądana, po około siedem hrywien za złotego.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Przyjaźń ukraińsko-rosyjska przeszła do historii. Podobnie jak pomnik tej przyjaźni, ustawiony w latach 50. Przedstawiał dwóch muskularnych mężczyzn, symbolizujących Rosjanina i Ukraińca.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Pomnikowa przyjaźń skończyła się 26 kwietnia 2022 r., gdy rzeźby rozmontowano. Obok pozostała grupa rzeźb przedstawiających wybitne postacie z ukraińskiej historii, a powyżej – arka podświetlana na kolory tęczy. Nie rozebrano też postumentu po socrealistycznych rzeźbach. Może władze miasta znają aforyzm Stanisława Jerzego Leca: „Burząc pomniki, oszczędzajcie cokoły. Zawsze mogą się przydać”.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Choć nieprzyjacielskie wojska się oddaliły od stolicy, to wciąż rażą ją pociskami. Celem jednego z ataków był zakład przemysłowy przy ulicy Tatarskiej. Jedna rakieta rzeczywiście trafiła w fabrykę, a druga chybiła. Niestety, spadła na budynek mieszkalny po drugiej stronie ulicy, niszcząc kilka pięter. Zginęła mieszkająca tam ukraińska dziennikarka Wira Hyrycz.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Według mieszkańców ostrzelanego domu, ten zniszczony samochód należał do Wiry Hyrycz.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Siła wybuchów w fabryce była tak duża, ze w sąsiednich budynkach wypadło wiele szyb.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Prawdziwa wojna trwa daleko stąd. Kijów dziękuje obrońcom Mariupola za ich czyny, które ratują Ukrainę.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Młodzi kijowianie nie tracą wiary w lepsza przyszłość i pędzą na jej spotkanie po Chreszczatiku, głównej ulicy miasta.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Karabin kojarzy się z wojną, kwiaty – z pokojem. Tu mamy jedno i drugie, podobnie jak w powieści „Wojna i Pokój”. Napisał ją Lew Tołstoj, patron placu, na którym spotkałem tę radosną parę. Nazwa tego placu może ulec zmianie na fali walki z wszystkim, co rosyjskie.

Foto: Fotorzepa/Paweł Rochowicz

Tuż przed wybuchem wojny Kijów był trzymilionową metropolią. Gdy do miasta zbliżało się wojsko rosyjskie, wielu mieszkańców – może milion, może dwa – wyjechało. Gdy z końcem marca oblężenie ustało, wielu z nich wróciło, ale nie wszyscy. W mieście wciąż nie widać tłumów ludzi, na ulicach nie ma samochodowych korków, a wiele sklepów i restauracji wciąż nie działa. Jednak życie powoli tu wraca.

Pozostało 92% artykułu
Konflikty zbrojne
Stany Zjednoczone wiedziały o ataku Rosji. Moskwa wysłała ostrzeżenie
Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym