Rosyjscy żołnierze mieli wtargnąć do domu Iryny Abramow, podpalić go i zabrać jej męża przed dom.
Gdy ojciec Iryna, Włodymir, który mieszka w domu obok, przybiegł do domu córki gasić pożar, zaczął wzywać na pomoc męża kobiety. Odpowiedzieli mu rosyjscy żołnieze. - Ołeh już wam nie pomoże - krzyknęli.
Mąż Iryny, 40-letni spawacz, został zastrzelony strzałem z bliskiej odległości tuż przed swoim domem.
Czytaj więcej
Analiza zdjęć satelitarnych z Buczy wskazuje, że ciała zamordowanych cywilów leżały na ulicach miasta już 2 tygodnie przed opuszczeniem go przez wojska rosyjskie.
- Nie był żołnierzem. Nigdy nie trzymał broni. Był pokojowym człowiekiem - stwierdziła Iryna.