Jerzy Haszczyński z Kijowa: „Rosjanie coraz bardziej odczuwają, w co ich Putin wpakował”

39 godzin. Tyle trwała w Kijowie godzina policyjna. Wreszcie można wyjść na ulicę.

Publikacja: 28.02.2022 15:57

Obrońcy centrum Kijowa. Na co dzień: kierowca, inżynier, pedagog.

Obrońcy centrum Kijowa. Na co dzień: kierowca, inżynier, pedagog.

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Haszczyński

Z samego rana w mojej okolicy, w centrum, pustka. Pojawia się drobny mężczyzna, z wąsikiem, wystającym znad zawieszonej na brodzie maseczce chirurgicznej. Patrzy na mnie niepewnie, ja na niego. Chyba nie wyglądam groźnie, pyta:

- Coś tu w pobliżu jest otwarte? Władze mówiły, że od ósmej miało być, a prawie dziewiąta. Już nie mogę bez papierosa. I jedzenie też by się przydało.

Mam papierosy, częstuję go. Ruszamy bocznymi uliczkami w poszukiwaniu czynnego sklepu. Nie ma żywej duszy. On nie jest miejscowy. Przyjechał ze Lwowa do remontowania mieszkania w kamienicy, dla bogacza. Tu trochę lepiej budowlańcom płacą niż we Lwowie. A on wszystko może: gruz wyniesie, tapetę położy, meble skręci.

- Gdy w piątek mówiono, że Rosjanie zaraz wejdą do Kijowa, miejscowi robotnicy uciekli z remontowanego mieszkania. Zostałem sam. Ale to dobrze. Wolę sam siedzieć. Nikomu nie ufam. Teraz wziąłem ze sobą tylko parę banknotów i paszport. Porozdawali broń nie wiadomo komu, różni z automatami chodzą, nie wiadomo, kto nasz, a kto nie nasz. Kto okradnie, kto zabije. A kto pomoże.

Kolejne sklepy z napisem „Produkty” zamknięte, od kilku dni. Przypominam sobie, że w sobotę przez parę godzin czynny był na Luteranskiej. Po schodach w bok od Chreszczatyku, skręcić trzeba mając po prawej stronie ratusz.

Siedziba mera i rady miasta trochę się zmieniła, od kiedy ją ostatnio widziałem. Białe worki z piaskiem piętrzą się przy wejściu i przy oknach. Po chodniku przemierza kilkanaście osób z walizkami i torbami - pierwsza grupa ludzi, którą widzimy w centrum.

Mój nowy znajomy, robotnik budowlany ze Lwowa, niepewnie: - Czy musimy wchodzić na te schody? Tam wyżej jest dzielnica rządowa, niebezpieczne miejsce, może poszukamy innego sklepu?
Ulega. I nie żałuje. Na Luteranskiej otwarte. Najwyżej tuzin osób w kolejce, policjanci, para Japończyków (biorą dużo wody mineralnej).
Pierwszy miejscowy: - Szybko, szybko. Bo Putin nam cztery setki wagnerowców przysłał, krążą po mieście. I 20 tysięcy Czeczenów. Trzeba wracać do domu.
Drugi miejscowy: - Jacy wagnerowcy? Kryminaliści z bronią.
Mój nowy znajomy ze Lwowa: - Kto to są wagnerowcy?
Pierwszy, drugi: - Rosyjscy najemnicy, z Afryki wrócili.
Trzeci. Dobrze ubrany, wysoki, wysportowany: - Różne wieści krążą.
Trzeci pochodzi stąd, ale od lat mieszka w Pradze: - Trenuję futbolową młodzież w praskiej Sparcie. Kiedyś pracowałem w Wiśle Kraków, lubiłem jeździć do Zakopanego. Właśnie wróciłem do Kijowa. Dzisiaj chciałem się zgłosić do obrony cywilnej. Ale jeszcze nie otworzyli biura werbunkowego. Czekam.

Trener: - Ten wasz Robert Lewandowski, jak on się wspaniale zachowuje! Jak nas wspiera! Z ukraińską opaską wystąpił w meczu w niemieckiej lidze. I Polska nie chce grać z Rosją, podobnie jak Czechy i Szwecja! Znakomicie. Rosjanie coraz bardziej odczuwają, w co ich Putin wpakował. Rubel coraz tańszy, to ich uderzy po kieszeni, ale nie tak od razu otrzeźwieją, to potrwa. Na razie okrążają naszą stolicę, trzeba być gotowym na obronę.

Budowlaniec ze Lwowa kupił w sklepiku na Luteranskiej pięć paczek papierosów, garść saszetek kawy rozpuszczalnej, czipsy i baton. Chciał jeszcze tani żółty ser, ale ktoś, kto stał przed nim, wziął ostatnią paczkę. Niewiele tu jest.

Już po dziesiątej, handel miał, jak zapewniał ratusz, działać. W okolicach Rynku Besarabskiego, na końcu Chreszczatyka, gdzie jest mnóstwo lokali gastronomicznych i sklepów, wszystko zamknięte. Pod supermarketem kilka pań. Dostrzegły ochroniarza za szybą.

Starsza kobieta ze staroświeckim wózkiem na zakupy: - Proszę otworzyć! Bo wezwę komisję!

Nie poskutkowało. Krążę z kobietami, ich liczba rośnie. Szukamy. Apteka otwarta. Część pań tam zostaje. Inne potrzebują chleba i warzyw.

Idzie kilku mundurowych z automatami, jeden ma w ręku bagietki w papierowych torebkach. Skąd? Drogę pokaże funkcjonariusz służby bezpieczeństwa (ma naszywkę SBU). Prowadzi przez podwórko: hotelu z Paryżem w nazwie, ekskluzywnych knajp, klubów dla bogatych mężczyzn. Wszystko nie działa. Przez garaż podziemny wchodzimy do delikatesów.

Na razie nieliczni się dowiedzieli, że są otwarte. Do kas prawie każdy targa po kilka koszyków, smakołyki z całego świata. Mężczyzna przede mną, w czarnej kurtce z futrzanym kołnierzem, płaci 11,7 tys. hrywien (równowartość 1700 zł): sery i pasztety francuskie, pomidorki koktajlowe, czerwony kawior, włoskie wędliny.

Przeciętny Ukrainiec nie zarabia tyle miesięcznie. Pani z wózeczkiem wzięła dwie bagietki, cebulę, cytryny. Nigdy tu nie była. Ani żadna z jej koleżanek.

W okolicy Rynku Besarabskiego sporo policjantów i ochotników z obrony terytorialnej. Bardzo oszczędnie wypowiadają się o zagrożeniu. I o tym, co się działo na ulicach, gdy przez ponad półtorej doby obowiązywała godzina policyjna.

Dzwonię do znanego politologa. Mieszka niedaleko. Nie spotkamy się. Zaszył się z rodziną na przedmieściu. Nie powie gdzie. Lepiej, żeby taka informacja nie pojawiała się publicznie. Jeżeli Rosjanie mają czarną listę, to on na niej jest. A od paru dni słyszy Rosjan lepiej, niż my w centrum Kijowa: - Jest jednak szansa, że wygramy. Właściwie to nie mamy innego wyboru. Musimy wygrać.

Z samego rana w mojej okolicy, w centrum, pustka. Pojawia się drobny mężczyzna, z wąsikiem, wystającym znad zawieszonej na brodzie maseczce chirurgicznej. Patrzy na mnie niepewnie, ja na niego. Chyba nie wyglądam groźnie, pyta:

- Coś tu w pobliżu jest otwarte? Władze mówiły, że od ósmej miało być, a prawie dziewiąta. Już nie mogę bez papierosa. I jedzenie też by się przydało.

Pozostało 92% artykułu
Konflikty zbrojne
Izraelski atak na dowódcę Hezbollahu. „To kolejny cios dla organizacji”
Konflikty zbrojne
Operacja w obwodzie kurskim. Rosja spodziewała się jej od końca 2023 roku
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku