Zarządcy ruchu już latem tego roku będą mogli instalować wyświetlacze odmierzające czas do zmiany świateł. Gdy świeci się zielone, na górze rozpoczyna się odliczanie. Dzięki temu z daleka już wiemy, ile czasu zostało nam na przejście przez pasy. Przy czerwonym świetle widzimy też, za ile sekund zaświeci się zielone.
Montaż sekundników umożliwi rozporządzenie podpisane właśnie przez ministrów Mariusza Błaszczaka i Andrzeja Adamczyka. Wyświetlacze mogą być instalowane na drogach zarządzanych przez generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad, marszałka województwa, starostę lub prezydenta miasta na prawach powiatu.
Po co nam takie sekundniki? Po pierwsze, kierowca, rowerzysta, motocyklista czy pieszy, spoglądając na niego, dowie się, ile ma czasu na przejazd czy przejście przez ulicę. – Informacja może wpływać na sposób i technikę jazdy. A dzięki temu również wywierać pozytywny wpływ na środowisko ze względu na zmniejszenie ilości zużytego paliwa (niższą emisję CO2) – twierdzą autorzy projektu. Uważają też, że ewentualny wpływ wyświetlaczy na bezpieczeństwo ruchu drogowego może zależeć od ich lokalizacji (np. geometrii skrzyżowania) oraz charakterystyki ruchu (natężenia ruchu, rodzajów pojazdów, ich prędkości) w danej lokalizacji.
O tym, czy zamontować sekundnik nad światłami, zdecydują zarządzający drogą. Montaż urządzeń oznacza jednak wydatki. Autorzy wyliczyli, że wyświetlacze dla pieszych i kierujących kosztują tyle samo, po 2250 zł. Dla jednego standardowego skrzyżowania czterowlotowego koszt wyniesie w sumie 27 tys. zł. Złoży się na niego osiem wyświetlaczy dla pieszych – 18 tys. zł, oraz cztery wyświetlacze dla kierujących – 9 tys. zł.