Angażowanie w postępowania reprywatyzacyjne obecnych właścicieli lub użytkowników wieczystych nieruchomości nie ma żadnego uzasadnienia prawnego. Taka praktyka wywołuje niepotrzebny lęk a jednocześnie znacznie przedłuża postępowanie, pozbawiając dawnych właścicieli prawa do szybkiego rozstrzygnięcia sprawy.
Organy administracyjne uznają, że stronami postępowania w sprawie o stwierdzenie nieważności dawnych decyzji wydanych w trybie aktów nacjonalizacyjnych (tzw. dekretu warszawskiego, dekretu o reformie rolnej oraz ustawy o nacjonalizacji przemysłu) są nie tylko poprzedni właściciele (lub ich następcy prawni), ale także osoby, którym przysługuje obecnie prawo rzeczowe do nieruchomości (w praktyce często kilkadziesiąt lub nawet kilkaset osób).
Akty nie do wzruszenia
Powyższe stanowisko należy uznać za błędne. Prawa osób, które nabyły nieruchomości w dobrej wierze, są bowiem niepodważalne i chronione rękojmią wiary publicznej ksiąg wieczystych. Angażowanie takich osób w postępowanie nadzorcze nie ma żadnego sensu.
Trudno znaleźć przepis, z którego miałby wynikać interes prawny legitymujący aktualnych właścicieli (użytkowników wieczystych) do udziału w postępowaniu reprywatyzacyjnym w charakterze strony. Niezależnie od wyniku postępowania reprywatyzacyjnego nie utracą przecież swoich nieruchomości, co zostało jednoznacznie potwierdzone uchwałą Sądu Najwyższego z 15 lutego 2011 r. (III CZP 90/10).
Aktów notarialnych, na podstawie których obecni właściciele lub użytkownicy wieczyści nabyli swoje prawa, nie można wzruszyć, ponieważ ustanowienie tych praw nie było ani przedmiotem decyzji nacjonalizacyjnych, ani też wynikiem ich wydania lub wykonania. Dawne nieruchomości zostały często rozdysponowane zarówno w drodze obrotu cywilnoprawnego, jak i publicznoprawnego, a prawa te powstały niezależnie od zakresu i skutków zaskarżanych aktualnie decyzji.